Jupp Heynckes ma przed meczem z Realem Madryt twardy orzech do zgryzienia. Musi bowiem dobrać taką taktykę, która pozwoli monachijczykom nawiązać walkę o awans do finału. Według dziennikarzy "Bilda" na ostatnim treningu przed spotkaniem, napastnik Sandro Wagner sugerował szkoleniowcowi, by ten posłał w bój i jego, i Roberta Lewandowskiego.
Wagner trafił do Monachium zimą i od początku świadomy był swojej roli. Działacze Bayernu ściągnęli go, by w finalnej fazie sezonu odciążał "Lewego". Z obowiązków wywiązuje się znakomicie, bowiem wiosną zdobył już osiem bramek w Bundeslidze i jedną w Champions League.
Heynckes preferuje jednak ustawienie z jednym napastnikiem w zespole, wobec czego obecność obu snajperów na placu jest praktycznie wykluczona. Monachijczycy są jednak przed rewanżem na Santiago Bernabeu pod ścianą – w pierwszym meczu przegrali 1:2. Aby awansować muszą więc strzelić minimum dwa gole.
Z tego powodu Wagner zasugerował w trakcie wtorkowego treningu, by doświadczony szkoleniowiec wystawił ich obu w wyjściowej jedenastce. Niemiecki napastnik czuje się bowiem na siłach, by pomóc zespołowi w awansie. Według informacji "Bilda" Heynckes odrzucił jednak ten pomysł. – Sandro spisuje się znakomicie, jest do tego pełen entuzjazmu. Każdy trener ma jednak własne pomysły taktyczne i musimy trzymać się naszego planu na ten mecz – stwierdził.
Spotkanie poprowadzi arbiter Cueneyt Cakir, który wywołuje niezbyt przyjemne wspomnienie wśród fanów Bayernu. Gwizdał on bowiem starcie monachijczyków z Atletico Madryt z 2016 roku. Jego ówczesne decyzje wzbudziły sporo kontrowersji. Turek podyktował wówczas rzut karny dla zespołu Diego Simeone mimo, że Fernando Torres był faulowany przed polem karnym i ostatnie to Los Rojiblancos awansowali do finału. – Nie chcę rozpamiętywać, liczę na dobre sędziowanie i to, że wygra zespół lepszy – skwitował Heynckes.
"Bild" donosi także, że monachijczycy na ostatnich zajęciach nie trenowali rzutów karnych. Robili to bowiem kilka dni wcześniej, jeszcze w Monachium.